Adoracja a wystawienie – na czym polega różnica?

Adoracja jako wezwanie współczesnego Kościoła 

Papież Franciszek wzywa dziś: „Niech Kościół będzie adorujący: w każdej diecezji, w każdej parafii, w każdej wspólnocie niech Pan będzie adorowany!” (zakończenie synodu 29 października 2023 roku). To wołanie, choć tak bardzo nasilające się w wielu dokumentach i wypowiedziach Papieża, do wielu miejsc i serc nie dociera.

Zdaje się, że zaczynamy żyć w Kościele tym, co narzuca nam świat mediów na podstawie wielu kontrowersyjnych wypowiedzi, które w wielu przypadkach wydają się niezweryfikowane, a nawet nieprawdziwe, zamiast żyć tym, do czego faktycznie zaprasza Kościół. Papież stawia dość drastyczną diagnozę: „Myślę, że w dzisiejszych czasach utraciliśmy sens adoracji. Musimy odkryć na nowo sens adoracji w ciszy, adorowania. Jest to modlitwa, którą zatraciliśmy. Niewielu ludzi wie, co to jest” (19 czerwca w czasie audiencji w bibliotece prywatnej Pałacu Apostolskiego dla organizatorów X Krajowego Kongresu Eucharystycznego w USA).

Kontrast między kulturą ekranu a rzeczywistą obecnością

Kościół w Polsce liczy ponad 70 kaplic wieczystej adoracji, w których o każdej porze dnia i nocy każdy może spotkać się z żywym Jezusem obecnym w Najświętszym Sakramencie, oraz około 300 kaplic dziennej adoracji. Czy zatem możemy powiedzieć, że przyjęliśmy wezwanie Papieża do adoracji i odkryliśmy jej sens?

Z pewnością możemy stwierdzić, że jest to szczególny znak czasu – adoracja jest wprost przeciwna sposobowi życia współczesnego świata żyjącego w kulturze ekranu. Ekran przyciąga obrazem i dźwiękiem, które wywołują konkretne przeżycia emocjonalne, ale za ekranem faktycznie nie ma nikogo, czyli mamy do czynienia z realną nieobecnością, a w Najświętszym Sakramencie z dokładnym tego przeciwieństwem – niczego nie widzimy, niczego nie słyszymy, zdarza się, że niczego nie czujemy, ale doświadczamy tej właściwej obecności, realnej obecności Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie. O wiele łatwiej jest oglądać telewizję – z obrazem, dźwiękiem, emocjami – niż trwać na modlitwie w ciszy.

A jednak, mimo wszystko, coraz więcej ludzi szuka odpoczynku od przebodźcowanego świata i odkrywa, że to właśnie trwanie przy Najświętszym Sakramencie napełnia ich serce i daje im wytchnienie. Coraz więcej ludzi odkrywa, że to właśnie w Hostii, która jest niewiele większa od kropli rosy, spełnia się obietnica Jezusa: „A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28,20).

Adoracja: dialog miłości między człowiekiem a Bogiem

Stwierdzenie Papieża o utraceniu przez Kościół sensu adoracji prowokuje do zadania sobie pytania: czym jest adoracja?

Papież Benedykt XVI, wyjaśniając etymologię słowa „adoracja”, mówił: „Łacińskie słowo oznaczające adorację, to ad-oratio – kontakt usta–usta, pocałunek, uścisk, a więc miłość”. A zatem adoracja zakłada wzajemność. Aby doszło do adoracji, musi być przy Panu Jezusie choćby jedna osoba, która odpowie na Jego miłość. W czasie adoracji Pan Jezus zaprasza każdego do miłości oblubieńczej. Co zatem w momencie, kiedy w czasie wystawienia Najświętszego Sakramentu Pan Jezus przez dłuższy czas zostaje Sam?

Adoracja Najświętszego Sakramentu a wystawienie

Czy może istnieć różnica pomiędzy wystawieniem Najświętszego Sakramentu a adoracją? Błogosławiony to czas, kiedy zapada w sercu kapłana decyzja o wprowadzeniu w parafii adoracji. Ważne jednak jest, aby poza decyzją i zaproszeniem wiernych do owego dzieła zatroszczyć się o organizację adoracji, dzięki której Pan Jezus w czasie wystawienia Najświętszego Sakramentu ani na chwilę nie pozostanie bez osoby adorującej. Kaplice adoracji stają się nimi w momencie, kiedy jest gwarancja obecności choćby jednej osoby przy Panu Jezusie.

Wystawienie Najświętszego Sakramentu bez zadbania o model organizacyjny często staje się wystawieniem Pana Jezusa na… samotność. A to z kolei rani Jego serce.

„Pragnę jednoczyć się z duszami ludzkimi; rozkoszą Moją jest łączyć się z duszami. Wiedz o tym, córko Moja, że kiedy przychodzę w Komunii świętej do serca ludzkiego, mam ręce pełne łask wszelkich i pragnę je oddać duszy, ale dusze nawet nie zwracają uwagi na mnie, pozostawiają Mnie samego, a zajmują się czym innym. O, jak Mi smutno, że dusze nie poznały Miłości. Obchodzą się ze Mną jak z czymś martwym” (Dzienniczek św. Faustyny, nr 1385).

Jaki jest największy ból Ojca? Ból, kiedy odrzuca go dziecko? Czy analogicznie można powiedzieć, że największy ból Pana Jezusa jest związany z odrzuceniem Stwórcy przez człowieka? A może to nie ludzie odrzucają Boga, tylko zawodzi brak organizacji?

Jedna z najczęstszych diagnoz, z jaką możemy się spotkać, kiedy rozmawiamy o przyczynach samotności Pana Jezusa w czasie wystawiania Najświętszego Sakramentu, jest następująca: ludzie odrzucają Boga, ludzie nie wierzą w realną obecność Boga w Najświętszym Sakramencie. Nie w tym rzecz, aby rozstrzygać, czy owe diagnozy są słuszne, ale aby zauważyć pewien faryzeizm powyższych słów, które skupiają uwagę na innych i przerzucają odpowiedzialność braku wiary na tych, którzy wiary nie mają.

Czy to nie paradoks? Czemu oczekujemy troski o obecność w czasie wystawienia Najświętszego Sakramentu od ludzi, którzy nie znają Pana Jezusa?

Czy szukając przyczyn braku ludzi w czasie wystawienia Najświętszego Sakramentu, nie powinniśmy zacząć od siebie, od tych, którzy mają realne doświadczenie obecności Pana Boga? A przede wszystkim czy nie powinniśmy zacząć od zbadania własnych motywacji? Od tego wszystko się zaczyna. To kluczowy moment, który decyduje o tym, czy będzie to wystawienie Najświętszego Sakramentu, czy adoracja.

Liczenie na spontaniczną obecność w czasie wystawienia Najświętszego Sakramentu jest częstym błędem i kapłanów, i osób świeckich.

Kapłani często zakładają, że wierni będą zaglądać do Pana Jezusa, kiedy będą przechodzić obok Kościoła. Często w rezultacie do tego wcale nie dochodzi, a jeśli już, to jest to kwestia kilku minut. Poza tym Pan Jezus zostaje sam. Z kolei osoby, które myślą, że nie będą się zapisywać na konkretną godzinę, a tylko w jakimś czasie w tygodniu przyjadą na godzinę, najczęściej wcale nie przychodzą – brak deklaracji skutkuje często brakiem adoracji i brakiem motywacji.

Analogicznie – gdyby zakochani ludzie, którzy chcą budować ze sobą relację, spotykali się ze sobą na zasadzie spontaniczności i przychodziliby na umówione miejsce o nieumówionej wcześniej godzinie, to nigdy by się ze sobą nie spotkali.

Czy zatem istnieje różnica między wystawieniem Najświętszego Sakramentu a adoracją? Można postawić też analogiczne pytanie: czy istnieje różnica między małżeństwem, które dba o relację i wzajemnie poświęca sobie czas, a małżeństwem, które choć mieszka pod jednym dachem, wciąż się ze sobą mija?

Nawet jeśli Pan Jezus zostaje sam w czasie wystawienia Najświętszego Sakramentu, to nie przestaje być obecny sakramentalnie. Tak samo małżeństwo, które nie troszczy się o relację, nie przestaje być sakramentalnym małżeństwem. Jednak w obu przypadkach Pan Jezus przestaje mieć moc sprawczą. Warto zapytać: czy możemy odebrać Bogu moc sprawczą? Nie możemy, ale tę moc uwalnia nasza zgoda na to, aby Pan Bóg mógł przekroczyć dar wolności, którym nas obdarował.

Pan Jezus kilkukrotnie mówił św. Faustynie o tym, że ludzie obchodzą się z Nim jak z czymś martwym: „Czekam na dusze, a one są dla Mnie obojętne. Kocham je tak czule i szczerze, a one Mi nie dowierzają. Chcę je obsypać łaskami, one przyjąć ich nie chcą. Obchodzą się ze Mną jak z czymś martwym, a przecież mam serce pełne miłości i miłosierdzia. Abyś poznała choć trochę Mój ból, wyobraź sobie najczulszą matkę, która kocha bardzo swe dzieci, jednak te dzieci gardzą miłością matki; rozważ jej ból, nikt jej nie pocieszy. To słaby obraz i podobieństwo Mojej miłości” (Dzienniczek św. Faustyny, nr 1447).

Dlatego Najświętszy Sakrament nie może być jednym z elementów wystroju kościoła albo „martwą” częścią architektury dostępną dla osób zwiedzających go. Kościół mówi o tym w instrukcji Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów „Redemptionis sacramentum” w punkcie 138: „Nigdy jednak wystawionego Najświętszego Sakramentu nie powinno się, nawet na krótko, pozostawiać bez wystarczającego nadzoru. Stąd należy postępować tak, aby w ustalonych porach niektórzy wierni, nawet na zmianę, zawsze byli obecni”.

W piśmie, w którym ksiądz proboszcz dostaje zgodę od miejscowego biskupa do adoracji w parafii, często można przeczytać: „Obowiązkiem księdza proboszcza jest czuwanie zwłaszcza nad tym, by była zapewniona stała obecność wiernych przed Najświętszym Sakramentem oraz by wykluczyć wszelkie niebezpieczeństwo profanacji”.

Ów obowiązek jest najważniejszy – konieczne jest zapewnienie stałej obecności w czasie adoracji, we współpracy z osobami świeckimi, którzy stają się koordynatorami kaplicy adoracji, dzięki czemu nie będzie to jedynie odpowiedzialność księdza proboszcza.

Celem wskazania różnicy między wystawieniem Najświętszego Sakramentu bez troski o obecność ludzi a adoracją, w czasie której przy Panu Jezusie jest choćby jedna osoba, nie jest wzbudzanie lęku i zniechęcenia, ale zaproszenie do odkrycia wartości i skarbu obecności Pana Jezusa w czasie adoracji. Adoracji, która jest skierowana na wzajemność, na relację, w końcu na miłość.

Pan Jezus nie chce być sam dla siebie. Potrzebuje i zaprasza każdego z nas.

Proboszcz z Ars mawiał: „Gdyby mieszkańcy nieba któregoś dnia przestali adorować Boga, niebo nie byłoby już niebem. A gdyby nieszczęśni potępieńcy w piekle mogli, mimo swoich cierpień, choć przez chwilę adorować Pana, piekło przestałoby być piekłem”.

Adoracja to zanurzenie się w miłości Boga. Konieczny jest do tego akt wiary, który staje się udziałem osoby adorującej, spotykającej się z Jezusem twarzą w twarz – dzięki temu nawet najbardziej ciemne i zimne miejsce staje się centrum, z którego na świat dostaje się Boża łaska.

Z kolei nawet najpiękniejsze sanktuarium świata, w którym jest wystawienie Najświętszego Sakramentu bez adoracji, może stać się przykrością dla samego Boga. Katechizm Kościoła katolickiego dodaje: „Kościół i świat bardzo potrzebują kultu eucharystycznego. Jezus czeka na nas w tym sakramencie miłości. Nie odmawiajmy Mu naszego czasu, aby pójść, spotkać Go w adoracji, w kontemplacji pełnej wiary, otwartej na wynagradzanie za ciężkie winy i występki świata. Niech nigdy nie ustanie nasza adoracja!” (KKK, 1380).

Jak stworzyć wspólnotę adoracji?

Doświadczenia tworzenia kaplic wieczystej adoracji wedle modelu Misjonarzy Najświętszej Eucharystii, które w Polsce prowadzi Fundacja Adoremus Te Christe pokazują, jak owocna może być adoracja w parafii, w której Pan Jezus jest adorowany bez przerwy.

Celem misji jest osiągnięcie odpowiedniej liczby osób potrzebnej do rozpoczęcia wieczystej adoracji, w czasie której Pan Jezus nigdy nie zostaje sam. W tygodniu mamy 168 godzin i na każdą z nich niezbędna jest przynajmniej jedna osoba adorująca. W czasie prowadzenia misji wychodzimy do ludzi z zaproszeniem do zapisania się na jedną godzinę adoracji (tzw. godzina święta).

Adoracja jest przedłużeniem Eucharystii, dlatego nasza godzina święta ma ścisły związek z „godziną” Jezusa, w czasie której oddał za nas swoje życie, złożył siebie w ofierze. Poprzez akt trwania na adoracji, tzw. godzinę świętą, składamy siebie w ofierze i uczestniczymy w „godzinie” Jezusa. „W Eucharystii adoracja winna stać się jednością. Wraz z celebrą eucharystyczną spotykamy się w owej «godzinie» Jezusa, o której mówi Ewangelia Jana. Przez Eucharystię ta Jego «godzina» staje się naszą godziną, Jego obecnością pośród nas” (kazanie Benedykta XVI podczas Mszy Świętej kończącej XX Światowe Dni Młodzieży).

Godzina męki Pana Jezusa, konsekracji, podczas której pokonuje On śmierć i zostaje z nami po wszystkie czasy. To właśnie w adoracji realizuje się ta obietnica. Ponadto adoracja, wewnętrznie związana ze sprawowaniem Eucharystii, umacnia komunię pomiędzy członkami Kościoła, którzy na zmianę adorują wystawiony Najświętszy Sakrament i jednoczą się z Jezusem. Tym samym kładzie fundament pod zaangażowanie ewangelizacyjne wiernych, pozwalając im doświadczyć dążenia, jakie było w Chrystusie Jezusie (por. Flp 2, 5), zwłaszcza w godzinie Jego męki, kiedy miał oddać życie za zbawienie świata.

Tu właśnie swoją obecnością eucharystyczną Jezus, Wielki Kapłan, zawsze żywy, aby się wstawiać za nami (por. Hbr 7, 25), wyraża współczucie dla dzisiejszych tłumów, które są jak „owce nie mające pasterza” (Mt 9, 36), swoje gorące pragnienie zbawiania dusz i zapał misyjny, który tchnął w apostołów przez wylanie Ducha Świętego w dzień Pięćdziesiątnicy.

Podczas każdej misji rozpoczęcia wieczystej adoracji wyłaniają się osoby, które wyrażają pragnienie większego zaangażowania, a z czasem zawiązują Wspólnotę Wieczystej Adoracji działającą przy parafii. Do właściwego funkcjonowania dzieła potrzeba 29 koordynatorów, którzy będą stanowili jego fundament – jeden koordynator główny, 4 koordynatorów blokowych i 24 koordynatorów godzinowych. Po inauguracji kaplicy wieczystej adoracji będą pilnowali tego, aby mogła ona trwać nieustannie.

Od 2022 roku (początek istnienia Fundacji) powstało około 30 kaplic wieczystej adoracji wedle modelu Misjonarzy Najświętszej Eucharystii. Najmniejsza Wspólnota Wieczystej Adoracji liczy około 200 osób, największa zaś około 500.

Model organizacyjny zakłada również cztery rozwiązania w sytuacji, w której osoba zadeklarowana na godzinę adoracji raz w tygodniu nie może w jakimś nagłym wypadku przyjść na adorację. Nie zdarzyło się jeszcze, aby te rozwiązania się nie sprawdziły. Jednym z nich jest poszukanie zastępstwa na godzinę adoracji wśród rodziny, znajomych, co otwiera przestrzeń do ewangelizacji – według wielu świadectw bezpośrednio z kaplic adoracji to właśnie osoby, które zastępują swoich bliskich w czasie ich godziny raz w tygodniu, zyskują łaskę wiary, mimo iż wcześniej często deklarowały się jako niewierzące.

Doświadczenie tworzenia kaplic adoracji pokazuje, że wyjaśnienie wiernym sensu adoracji i zaproszenie ich do zadbania we wzajemności wspólnotowej o organizację adoracji, dzięki której Pan nigdy nie będzie sam, przekłada się na błogosławione owoce adoracji w życiu zarówno poszczególnych adorujących, jak i ludzi związanych z parafią.

Osoba adorująca wypełnia również powołanie do modlitwy wstawienniczej, staje się bowiem reprezentantem osób, które w danym momencie są w największej potrzebie Bożego Miłosierdzia. Kaplice adoracji stają się niczym latarnie morskie – są miejscami na mapie świata wołającymi o Miłosierdzie dla całego świata. W końcu dzięki adoracji doświadcza się niezwykłej owocności duszpasterskiej, co potwierdzają słowa Papieża Jana Pawła II: „Adoracja Najświętszego Sakramentu staje się prawdziwą siłą napędową parafii i sprawia, że wszelka działalność duszpasterska staje się owocna”.

\